Wyjazd do Jordanii to była szybka i spontaniczna decyzja. W środę spotkałem się z przyjaciółmi, padł pomysł wspólnego wyjazdu i w piątek już byliśmy w samolocie do Ammanu. Czekało nas 8 dni, pełnych przygód na bliskim wschodzie. Oczywiście decyzję pomogła nam podjąć cena lotu z Warszawy do Jordanii, a ta była więcej niż atrakcyjna.
Jordania tak ogólnie
Jordania to kraj w Azji położony na bliskim wschodzie, ze stolicą w Ammanie. Kraj około 3,5 raza mniejszy od Polski i z około 3,5 razy mniejszym zaludnieniem. Historia tego regionu sięga samych początków cywilizacji, a świadectw tego w kraju spotkamy całkiem sporo. Ta nowsza historia jest dość trudna i przepełniona konfliktami, jednak nie wywołuje to w Jordańczykach dystansu i nieufności do obcych, wręcz przeciwnie gościnność i otwartość tych ludzi jest naprawdę wspaniała, a przekonać się o tym można na każdym kroku. Okrzyki „Welcome to Jordan” rzucane w naszą stronę słyszeliśmy bardzo często.
Podróżowanie do tego kraju stało się bardzo proste, ponieważ Ryanair otworzył regularne loty z Warszawskiego Modlina prosto do Ammanu.
Autostop w Jordanii
Autostop w Jordanii funkcjonuje bardzo, ale to bardzo dobrze. Przemieszczanie się miedzy różnymi lokacjami idzie sprawnie, a Jordańczycy zatrzymują się bardzo często. Bywa tak że człowiek wysiada z jednego auta i zanim wyciągnie rękę już zatrzymuje się następny samochód. Warto wiedzieć jednak że w Jordanii często kierowcy za autostop chcą pieniędzy, dlatego przed wejściem do auta trzeba uzgodnić warunki przejazdu. Jeśli chcemy podróżować nie płacąc musimy to wyraźnie zaznaczyć na początku.
Warto też zwrócić uwagę na jakiej drodze chcemy łapać autostop, ponieważ możemy wpakować się na trasę mało uczęszczaną, a to wiąże się z trudnością złapania stopa. Jedno jest pewne jadąc przez Jordanię na stopa, przygoda nas sama znajdzie.
Co zobaczyć w Jordanii
Jordania mimo iż jest malutkim krajem, ma mnóstwo do zaoferowania. Antyczne zabytki, piękne rezerwaty przyrody, dostęp do Morza Czerwonego i Morza Martwego, cudowne krajobrazy i możliwości zorganizowania ciekawych trekkingów, to tylko kilka z atutów. Poniżej przedstawiam wam kilka moich propozycji i miejsca które ja odwiedziłem.
Petra
Starożytne miasto Petra to najważniejsza atrakcja Jordanii. Według mnie będąc w tym kraju, bezwzględnie należy odwiedzić Petrę. Atrakcja jest dość droga, ale zdecydowanie warto planując wyjazd wziąć pod uwagę wejście choć na jeden dzień, a w miarę możliwości polecam dwa dni. Poniżej przedstawię wam plan na dwudniową wycieczkę po Petrze, który zaproponował nam Mahomet (właściciel hotelu który zabrał nas na stopa i zaproponował nocleg). Plan okazał się idealny na dwa dni, a my dzięki niemu zobaczyliśmy wszystko co najważniejsze.
Dzień 1
Zwiedzanie Petry zaczynamy oczywiście u bram, gdzie znajdują się kasy, toalety i punkt informacyjny. Tu warto zaopatrzyć się w darmową mapkę, która zdecydowanie ułatwi nam zwiedzanie, bo kompleks starożytnego miasta Petry jest naprawdę imponujący, o czym przyjdzie nam się przekonać na własnej skórze.
Początek zwiedzania zawsze jest ten sam. Od bramy do centrum Petry prowadzi tylko jedna droga, „Main Trail”. Ta prowadzi najpierw dość szeroką doliną, a potem droga się zwęża i przeprowadza nas przez wąski, malowniczy kanion, wydrążony w piaskowcu. Po około 40 minutach marszu, docieramy do ikony Petry i całej Jordanii, czyli do skarbca. Miejsce to jest znane wszystkim amatorom przygód Indiany Jonsa. W godzinach szczytu zwiedzania możemy się spodziewać tutaj tłumu turystów, ale wystarczy przyjść pod koniec dnia lub wcześnie rano i już możemy cieszyć się z bliskości tego miejsca w zupełnej samotności.
Dalej droga prowadzi nas już trochę szerszym kanionem, na spory plac, gdzie w oddali widać teatr. W tym miejscu odbija szlak „High Place of Sacrifice Trail” (oczywiście nie oznaczony, dlatego warto mieć mapkę), który zaprowadzi nas na „High Place of Sacrifice”. Droga prowadzi dość mocno w górę i prowadzi nas w najpierw na genialny punkt widokowy, skąd dopiero możemy zobaczyć z jakim olbrzymim terenem mamy do czynienia. Widok jest genialny. Wejście swobodnym tempem zajmuje nam około godzinki.
Następnie schodzimy z drugiej strony wzniesienia, gdzie czekają nas krypty żołnierzy rzymskich. Nie ma tu wielu turystów, a my możemy spokojnie pozaglądać do interesujących nas miejsc.
Ostatecznie wychodzimy na otwartą przestrzeń, okrążamy górę na której dopiero co byliśmy i wychodzimy koło teatru. Dziś późno zaczęliśmy, dlatego czas powoli wracać do wyjścia. Stąd czeka nas około godzinny marsz powrotny.
Trasa z dnia pierwszego to około 14 km w różnym terenie. Przejście całości zajmuje nam około 4,5h. Przyznam szczerze że nie spodziewałem się tego co zobaczyłem więc nie uruchomiłem GPSu. Dopiero na drugi dzień to zrobiłem.
Dzień 2
Drugiego dnia zwiedzanie zaczynamy dużo wcześniej, bo jesteśmy już na miejscu. Początek jest dokładnie taki sam. Droga pokrywa się z wczorajszą, aż do teatru. Różnicą jest zdecydowanie większa ilość wycieczek które mijamy na drodze.
Od teatru swoje kroki kierujemy główną ścieżką, aby po jakieś chwili dojść do ruin Wielkiej Świątyni. Dalej znajdziemy spory kompleks skalny, toalety, restaurację i miejsce wypoczynku. Tutaj kończy się szlak „Main Trail”, a nas czeka przejście na „Ad-Deir Trail”. Szlak prowadzący do Monastyru na pobliskiej górze.
Zaczynamy dość strome podejście, ale nie sprawia ono dużych problemów. W górę prowadzi wygodna ścieżka i kamienne stopnie. Podejście może dać trochę w kość, szczególnie u słabszych fizycznie piechurów, jednak samo podejście już dostarcza sporo widoków. Dojście do Monastyru na szczycie zajmuje nam około 45 minut.
Miejsce jest naprawdę fantastyczne, oprócz wspomnianego Monastyru znajdziemy tutaj kilka punków widokowych. Pogoda jest cudowna, a my postanawiamy trochę poleżeć i wygrzać się na słońcu. Po dłuższym czasie ruszamy w drogę powrotną.
Po zejściu tą samą drogą, przed restauracją odbijamy w nieoznaczoną drogę w dolince. Tą drogę wskazał nam Mahomet, a nie prowadzi tam żaden oficjalny szlak. W tej malowniczej dolinie mieszkają beduini, pasą się kozy, a turystów brak. Widać nawet w tak turystycznym miejscu jak Petra można znaleźć miejsca mniej skażone masową turystyką.
Okrążamy wzniesienie i wracamy do miejsca wypoczynku. Stąd kierujemy się do ruin chrześcijańskiego kościoła. Miejsce to również kazał nam odwiedzić Mahomet, choć w moim odczuciu jeśli ktoś je przeoczy to się nic wielkiego nie stanie.
Ruszamy dalej, w kierunku przeciwległych wzgórz, gdzie mamy wejść na szlak „Al-Khubatha Trail”. My zaczynamy w połowie szlaku, więc najpierw czeka nas około pół godzinne podejście kamiennymi schodami. Droga wije się, dzięki czemu my co chwilę możemy cieszyć się innymi widokami. Po dojściu na szczyt musimy przejść jeszcze kawałek ścieżką, aż do punktu widokowego. W tym miejscy rozłożony jest namiot Beduinów, a w nim mała kawiarnia. Na szczęście żeby dostać się na punkt widokowy nie musimy nic zamawiać, choć Beduini zachęcają. Widok na skarbiec robi wrażenie, ale czas goni.
Schodzimy tą samą drogą, a u stóp wzgórza odbijamy w stronę teatru. Dzięki temu przechodzimy i zaglądamy jeszcze do imponujących grobowców. Dzień chyli się ku końcowi, a turystów w Petrze jest już zdecydowanie mniej. Dzięki czemu wracając obok skarbca jesteśmy praktycznie sami.
Dzień drugi to ponad 26 km w nogach i 10 godzin spędzonych w Petrze. Choć przyznam szczerze że mieliśmy kilka przerw żeby móc się wygrzać na słońcu.
Mała Petra
Jak sama nazwa wskazuje jest to mniejsza i zdecydowanie uboższa wersja Petry. Znajduje się ona około 15 km na północ. Jest to również kamienne miasto, ale faktycznie dużo mniejsze. Po wizycie w Petrze już nie robi takiego wrażenia, ale jeśli się ma chwilę czasu to na pewno warto tutaj również zajrzeć. Co ważne wejście do Małej Patry jest darmowe, więc jeśli z jakiegoś powodu nie odwiedzacie Petry to Mała Petra jest dobrą alternatywą.
Pustynia Wadi Rum
Wadi Rum to miejsce które również jest jednoznacznie kojarzone z Jordanią. Jeśli zapytać ludzi odwiedzających pustynię, to myślę że jednogłośnie zakrzykną że jest to wizytówka Jordanii i że koniecznie trzeba tam być. My wstępnie nie planowaliśmy tej atrakcji, ale ostatecznie po namowach lokalsów stwierdziliśmy że pojedziemy. Zdecydowaliśmy się na sztandarową wycieczkę, czyli trzy godzinną jazdę autem terenowym po pustyni. Przyznam szczerze że miejsce ładne, ale do Petry się absolutnie nie umywa. Jedyne co może tą atrakcję ratować to noc spędzona na campingu. Idealna ciemność i rozgwieżdżone niebo w tym miejscu musi robić olbrzymie wrażenie.
Spanie w Beduińskiej wiosce? To według mnie komercyjna atrakcja, która z prawdziwą beduińską wioską ma wspólnego tyle co nic. Najczęściej jest to po prostu noc na campingu, która może być fajną atrakcją, ale nazywajmy to po imieniu. Noc na campingu to nie noc w prawdziwym Beduińskim obozie. My rezygnujemy z nocy na pustyni, na campingu spaliśmy (i potem jeszcze wrócimy) w rezerwacie biosfery Dana. Po zwiedzaniu Wadi Rum udajemy się do miasta Akaba nad Morzem Czerwonym.
Rezerwat biosfery Dana
Rezerwat biosfery Dana to była nasza klątwa. Do zwiedzania tego miejsca mieliśmy dwa podejścia. Pierwsze skończyło się fiaskiem, bo kiedy udało nam się autostopem dotrzeć do niego to było już po zmroku. Spędziliśmy noc na beduińskim campingu, a rano okazało się że warunki pogodowe są bardzo kiepskie. Dlatego odpuściliśmy i udaliśmy się do Petry.
Drugie podejście pojawiło się po kilku dniach kiedy wracaliśmy powoli na północ kraju. Wieczorem dojechaliśmy do sprawdzonego wcześniej campingu (link polecający to miejsce znajdziecie poniżej), a rano mogliśmy ruszyć na trekking.
Nasz camping znajdował się na obrzeżach rezerwatu. Dlatego samo dojście do niego plus spacer po rezerwacie zajął nam cały dzień. Rezerwat Dana to największy obszar chroniony na terenach Jordanii, a chroni się tutaj różnorodność rośliną jak i zwierzęta. Smaczku nadaje różnorodność geologiczna i formacje skalne które mają czasami imponujące kształty. Spacerując po okolicy, co chwilę zmienia nam się otaczający nas krajobraz.
Wejście do rezerwatu jest ponoć płatne, ale gdzie i jak zapłacić nie do końca wiadomo. Strażników rezerwatu też nie spotkaliśmy, tym bardziej że my zwiedzaliśmy go od strony campingu, a nie miejscowości Dana.
Morze Czerwone i Akaba
Akaba i Morze Czerwone to był nieplanowany przystanek na naszej trasie. Miasto leży nad zatoką o takiej samej nazwie i jest to jedyny port morski w Jordanii. Miasto nie powala ilością atrakcji, ale bliskość morza to zawsze argument żeby zajrzeć. Tym bardziej że nawet w marcu, było ciepło na tyle żeby zamoczyć tyłek w Morzu Czerwonym.
W samej Akabie oprócz morza i plaży warto zobaczyć ruiny fortu Mameluckiego z XVI w. wejście do tego obiektu mamy w ofercie JordanPass, choć w naszym wypadku nikt tego nie sprawdzał.
Morze Martwe
Morze Martwe to oczywiście jezioro bezodpływowe o długości ok. 50 km i szerokości ok. 15 km, znajdujące się na granicy Jordanii, Izraela i Palestyny. Jest to jedno z najbardziej zasolonych jezior na Świecie. Zasolenie tego akwenu wynosi średnio 26%, a sam zbiornik znajduje się w sporej depresji, ponad 430 m p.p.m. Legenda głosi że na dnie jeziora znajdują się ruiny biblijnych miast Sodomy i Gomory.
Turystyczne walory Morza Martwego są nieocenione. Wybrzeże Morza Martwego to najniżej położony punkt lądowy na Świecie. Kąpiel w tak słonym jeziorze to ciekawe doświadczenie, bo zasolenie pozwala nam bez najmniejszego wysiłku unosić się na powierzchni. Niestety w Jordanii większość plaż jest płatnych, ale nie znaczy to że nie znajdziemy miejsca do kąpieli. Dużo hoteli w cenie noclegu zapewnia dostęp do plaż, lub możemy przemieścić się do darmowej publicznej plaży (link tutaj). W jej okolicy znajdziemy również gorące źródła, niestety ja nie miałem okazji ich odwiedzić bo podczas plażowania złapała nas burza.
Nad Morze Martwe warto się udać nie tylko ze względów rekreacyjnych i turystycznych, ale także dla zdrowotności. Silnie zasolone wody jeziora oraz osady błotne mają zbawienny wpływ na naszą skórę i pomagają w stanach reumatycznych. Panujący tu mikroklimat wspomaga leczenie astmy i innych chorób górnych dróg oddechowych, a słońce którego jest sporo leczy choroby duszy. Można powiedzieć że pobyt nad Morzem martwym to lekarstwo na wszystkie schorzenia.
Zamek Al-Karak
Zamek Al-Karak to górująca nad miastem o tej samej nazwie imponująca twierdza. Choć tak właściwie są to dobrze zachowane ruiny. Widać po nich dawną świetność i ogrom fortecy. Zamek pochodzi z XII w. Było to ważne ogniwo w obronności Królestwa Jerozolimskiego i przechodzących tutaj szlaków handlowych, w pobliżu przebiegała droga królewska do Mekki i szlak handlowy z nad Morza Martwego.
Zwiedzanie zamku zajmuje dość sporo czasu, ale warto poświęcić mu choć chwilę, bo rozmiar jest naprawdę imponujący. Wejście do Zamku Al-Karak zapewnia nam JordanPass.
JordanPass
JordanPass to swego rodzaju voucher, który pozwala nam zaoszczędzić sporo pieniędzy i czasu. Zawiera on wejście do około 40 atrakcji (do tych opisanych powyżej też) oraz wizę do Jordanii. Cena JordanPassa wynosi 70, 75, 80 JOD, zależne jest to tylko od ilości dni które chcemy poświęcić na Petrę (kolejno jeden, dwa lub trzy).
Dużą wygodę daje nam w przypadku obowiązku wizowego. Na lotnisku w Ammanie podchodzimy do specjalnie oznaczonego stanowiska gdzie przedstawiamy nasz JordanPass, a celnik bez marnowania czasu wbija nam pieczątkę do paszportu. Dalej już idzie jak przy każdym innym przejściu granicznym.
Więcej informacji i możliwość kupna pod tym linkiem www.jordanpass.jo
Jedzenie w Jordanii
Podstawą żywienia w Jordanii jest ciecierzyca z której robi się wszechobecny (i pyszny) humus, a ten razem z falafelem to najtańsze (i pyszne) danie kupowane w lokalnych kuchniach. Do tego dodawane są różnego rodzaju kiszone warzywa.
Wyżej w hierarchii i cenie jest równie częsty kebab. Podawany najczęściej w placku.
Czasami można trafić również na tradycyjne Jordańskie jedzenie, które mocno opiera się na ryżu, duszonych warzywach i mięsie, często jest to kurczak. Dania choć wyglądają często tak samo smakują zupełnie inaczej.
Do każdego dania czy jest to uliczny humus, czy restauracyjne danie na pewno dostaniemy pyszny chlebek lub placki. Powiem szczerze w Jordanii nie zdarzyło się żebym wyszedł po posiłku głodny.
Koszty wyjazdu do Jordanii
Przelot liniami Ryanair Warszawa – Amman – Warszawa – ok. 300 PLN
JordanPass – 70/75/80 JOD – ok. 385/413/440 PLN
Noclegi – od 3 JOD (Amman) do 7 JOD (Wadi Musa) – tutaj jest duża rozbieżność, zależne od standardu, posiłku itp.
Jedzenie
hummus, falafel, sałatka, chleb/placek, woda, herbata – 1,5 JOD
kebab, frytki, sałatka, woda, herbata – 2,5 JOD
tradycyjne jedzenie – 10 JOD
Przejazdy tutaj mam małe doświadczenie bo zdecydowaną większość przemierzaliśmy autostopem.
Noclegi w Jordanii
Wadi Musa czyli okolice Patry – Petra Guests Hotel – Zdecydowanie najbardziej przyjazny hotel w jakim udało nam się zatrzymać w całej Jordanii. Magię tego miejsca tworzy właściciel Mahomet, który swoją gościnnością i chęcią pomocy czaruje wszystkich gości.
Rezerwat Dana – Al Nawatef Camp – Kolejne cudowne miejsce na nocleg. Noc możemy spędzić w beduińskim namiocie lub pokoiku przygotowanym dla gości. Camping znajduje się na obrzeżach rezerwatu biosfery Dana, w pięknej okolicy. Gospodarz i pracownicy z sercem na dłoni wychodzą do wszystkich swoich gości.
Akaba – Al Deyafa Hotel – Najtańszy hotel jaki udało nam się w aktualnym czasie znaleźć w mieście. Standard raczej niski, ale kawa i herbata w cenie, bardzo blisko darmowej plaży, blisko ruin zamku więc lokalizacja na bardzo duży plus.
Amman – noclegów w mieście jest bardzo duży wybór, możecie to sprawdzić tutaj. Wierzę że każdy znajdzie coś dla siebie, my korzystaliśmy ale polecić nie mam co.
Wadi Rum – nie korzystaliśmy z noclegu na Wadi Rum ale tutaj znajdziecie ich całe mnóstwo.
Morze Martwe – wybrzeże Morza Martwego usiane jest drogimi hotelami, a znalezienie tu taniej opcji może być trudne. Nam się udało znaleźć nocleg w stosunkowo niezłej cenie. Thara Real Estate to ładny hotel z dostępem do prywatnej plaży (do której niestety trzeba dojechać), ale dla nas najważniejsza była cena.
Szukając noclegu dla siebie możesz skorzystać z wyszukiwarki booking.com. Używając mojego linka afiliacyjnego nie dopłacasz, a mi pomagasz się rozwijać i planować kolejne wyprawy.
Jeśli nie masz jeszcze konta na bookingu możesz użyć mojego linka i założyć konto, dzięki temu dostaniesz 60 zł które możesz wykorzystać na nocleg.
Zobacz również inne moje wpisy o autostopie
https://www.podrozepanaszpaka.pl/category/autostop
Podróż do Jordanii odbyłem z przyjaciółmi Joanną, Ewelką i Areckim, prowadzącymi firmę Tumi-Tur organizującą warsztaty edukacyjne i wyjazdy edukacyjne dla dzieci, w której zdarza mi się prowadzić warsztaty.
Jeśli spodobał Ci się ten post, lubisz zaglądać na mojego bloga i chcesz aby nadal go rozwijał zapraszam do wsparcia mnie przez platformę patronite. Każdy może zostać patronem bloga Podróże Pana Szpaka! Wesprzeć mnie możesz już od 3 zł miesięcznie. Dziękuję!
Podobał Ci się ten post? Byłeś w Jordanii chcesz coś dodać, lub chcesz o coś zapytać? Masz swoje przemyślenia na temat autostopu w Jordanii? Może chcesz się podzielić doświadczeniem? Pozostaw ślad w postaci komentarza. Jeśli chcesz pomóc w rozwoju bloga udostępnij dalej niech trafi do większego grona czytelników.