Lubomir, Beskid Makowski. 13/28 KGP + Stacja Kasina Wielka i pociąg Retro

Korona Gór Polski, tym razem przyszedł czas na trochę bardziej oddalony szczyt i pasmo, czyli Lubomir (912m n.p.m.) w Beskidzie Makowskim zwanym też Beskidem Średnim. Przyczynili się do tego właściciele apartamentów Stacja Kasina, którzy zaprosili na weekend Sądeckiego Włóczykija, a ten zaprosił mnie. Dzięki temu nadarzyła się okazja do spotkania w dobrym towarzystwie, wędrówki górskiej, zdobycia kolejnego szczytu KGP i spania w zabytkowej stacji kolejowej „Stacja Kasina”, a cały ten wyjazd z Wrocławia i z powrotem odbyłem autostopem, a tak żeby było jeszcze ciekawiej.
Z Wrocławia wystartowałem około godziny 11, aby dwoma stopami dostać się do Krakowa ok. godziny 15:30, gdzie spotkałem się z Kubą (Sądeckim Włóczykijem) i dalej ruszyliśmy na południe w kierunku Mszany Dolnej, oczywiście nadal autostopem. Tym razem trafił nam się bardzo ciekawy kierowca, bo jak wynikło po krótkiej rozmowie był on pierwszym cukrzykiem zbywającym ośmiotysięcznik, a do tego odwiedził wiele ciekawych krajów, co zaowocowało ciekawymi opowieściami. Kolejny kierunek to była już docelowa miejscowość czyli Kasina Wielka. Tam dotarliśmy po 19 jednym stopem i sporym kawałkiem pieszo.
W tym miejscu należało by napisać coś o samej stacji. Ciekawostką jest że jest to najwyżej położona stacja kolejowa w Polsce, oraz że tu właśnie kręcono sceny z filmu „Katyń”, czy „Listy Schindlera”. W tym momencie stacja już nie funkcjonuje jako stacja, a została przekształcona w bardzo przyjemne i na szczęście nie drogie apartamenty. Jeśli jednak myślicie że nie ma ona już nic wspólnego z koleją to się możecie bardzo pomylić, bo kursuje tam pociąg Retro, który swoim wyglądem robi olbrzymie wrażenie i przyciąga tłumy fascynatów kolei z całej Polski. Pociąg kursuje między Chabówką gdzie znajduje się skansen kolejowe, a właśnie Kasiną Wielką, koszt przejazdu w obie strony to 30 zł, a w jedną 20zł. Niestety nie jestem wstanie powiedzieć do kiedy będzie kursował pociąg Retro.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

No dobra ale post miał być o Koronie Gór Polski i o Lubomirze, więc przechodzimy do sedna. Chociaż będąc na miejscu żałowałem że celem jest wędrówka, a nie jazda takim cudem… no cóż…

Nasz czerwony szlak prowadził nas najpierw przez kawałek Beskidu Wyspowego, by potem wprowadzić nas w Beskid Makowski, droga była głównie zalesiona co w panujących upalnych warunkach było dla nas zbawieniem. Na sam Lubomir mieliśmy trochę ponad 10 km, na co drogowskazy dawały nam 4h. Fakt że szlak był kilkukrotnie bardzo stromy, ale mimo wszystko zajęło nam to około 3h. Na szczycie Lubomira znajduje się obserwatorium astronomiczne, do którego można wejść o wyznaczonych godzinach za 2zł, z czego my zrezygnowaliśmy bo szkoda było nam czasu, a szlaku jeszcze trochę przed sobą mieliśmy. Następnie skierowaliśmy się do schroniska PTTK „Na Kudłaczach”, gdzie zjedliśmy kwaśnicę i zregenerowaliśmy siły. Tam postanowiliśmy ruszyć najkrótszym, czarnym szlakiem do Pcimia, skąd obierzemy kierunek Kasina. Niestety w samym Pcimiu mimo że lokalna ludność zaskoczyła nas uprzejmością nie udało się nic złapać, więc zrobiliśmy kolejnych kilka kilometrów tym razem asfaltem na piechotę do Lubienia, następnie stopem do Mszany Dolnej, a tam zabrała nas wycieczka PTTK i podrzuciła jeszcze kawałek w naszą stronę.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Obserwatorium Astronomiczne na Lubomirze

 

 

 

 

Schronisko PTTK „Na Kudłaczach”

 

 

 

Lubomir w chmurach…

 

 

 

 

 

 

 

Po tych wszystkich emocjonujących przeżyciach i zdobyciu szczytu Lubomir przyszedł czas na powrót do domu, a ten według planu miał ponownie odbyć się autostopem i mimo że warunki atmosferyczne były bardzo ciężkie, upał ogromny, a ruch mały do Wrocławia udało mi się dotrzeć w jakieś 5,5h co uważam za całkiem niezły wynik. :))

Comments

  1. Nikoliza says:

    Wszyskie Twoje podróże odbywają się stopem ? Odważnie i ładne widoki 😉
    Dzięki za komentarz i chętnie poinformujemy o nowym poście o Kilimandżaro 🙂

  2. Jechałam tym cudem z Chabówki, fajna sprawa (a sadzę cały dzień we włosach znajdowałam ;)). W ogóle Skansen Taboru Kolejowego w Chabówce jest wart odwiedzenia, nie tylko dla miłośników kolei. Pozdrawiam!

  3. Przyznam się że trochę słabo to rozplanowałem, bo nastawiłem się na góry, gdybym jednak miał więcej czasu to na pewno bym odwiedził Chabówkę która właśnie ponoć jest świetnym miejscem… może następnym razem się uda…

  4. Różnie, czasami autostopem, czasami pociągami, zależy jak się akurat ułoży… 🙂

  5. No tak. To był dobry weekend w doborowym towarzystwie. Od teraz musze jeździć tylko z Tobą, bo i naczynia pozmywasz, i śniadanie zrobisz 😛 hehe

  6. a ja z Tobą, bo nocleg załatwisz i Tokaja postawisz… 😀

  7. nikoliza says:

    Odpowiadając na pytanie- Kilimandżaro nie jest najtańszym przedsięwzięciem, ale jak ktoś kocha wyzwania to warto 🙂
    nikoliza.blogspot.com

  8. Może kiedyś mi się też uda, póki co mam mnóstwo planów… ale będę śledził waszą relację 🙂

  9. Nie wiem czy dobrze usłyszałem, ale wczoraj w radiu mówili chyba o tym, że PKP chce zlikwidować połączenia Chabówka-Kasina Wielka… Mam nadzieję, że się przesłyszałem bo jest to kawał historii.

  10. PatTravel says:

    Kolejny raz czytam o tych miejscach i kolejny raz się wstydzę, że mieszkając tak blisko nigdy tam nie byłam ;/

  11. No tak, przy Tobie jak matka polka się czuje, bo dziecko bez pieniędzy jeździ po Polsce i trzeba mu kupować 😛

  12. Basia S-Sz says:

    Super trasa, ja trochę zazdroszczę tego stopa, z dzieciakami już raczej nie mam jak tak jeździć 🙂 Tej trasy jeszcze nie zrobiliśmy, a wygląda na to, że naprawdę warto

  13. Z tego co wiem to kursuje tam tylko pociąg retro i jest to atrakcja sezonowa, a że sezon się kończy to może zawieszają tylko…

  14. No ja z Wrocławia tam zajechałem, więc wystarczy chcieć… 😉

  15. ale jak dzieciaki podrosną będzie można wrócić na autostop :))) czytałem kiedyś o ponad 80 letniej podróżniczce autostopowej.. 🙂

  16. Świetny post, właśnie ostatnio zakupiłam książeczkę PTTK i będę zaczynała zdobywać odznaczenia 🙂 Co fajniejsze też jestem z Wrocławia więc może pojedziemy kiedyś dokładnie tak jak Ty 😀 Stop nie jest nam straszny:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *