Minął kolejny rok prowadzenia bloga i intensywnych wyjazdów, dlatego jak co roku chciałbym zrobić małe podsumowanie minionego czasu. Było kilka nowości, było kilka ciekawych akcji, ale bywały też okresy przestoju. Ciężko tak szczerze ocenić czy ten rok był lepszy czy gorszy niż inne, na pewno był inny.
Rok 2018 na pewno stał pod znakiem gór. Zdobyliśmy Toubkal (4167 m n.p.m.) w zimie, czyli najwyższy szczyt Maroko i Afryki Północnej. Zdobyliśmy Triglav (2864 m n.p.m.), najwyższy szczyt Słowenii i Alp Julijskich. Przeszliśmy całą grań Czarnohory z wejściem na Howerlę (2061 m n.p.m.), czyli najwyższy szczyt Ukrainy. Były Tatry, były Beskidy i wreszcie było całe mnóstwo wędrówek w Sudetach. W Sudetach dużo też działamy w związku z naszym kursem na przewodników Sudeckich.
Największa tegoroczna wyprawa to oczywiście Camino Rowelove, czyli wyjazd rowerem do Santiago de Compostela w Hiszpanii. Przejechaliśmy na rowerach ponad 3350 km. Do tego jeszcze warto wspomnieć o częstych wyjściach na ściankę wspinaczkową, z nadzieją że rok 2019 będzie częściowo spędzony w skałach. Wędrówki i rower, czyli rok pełen wyzwań fizycznych, ale jakoś brzuch jaki był taki jest.
Zdecydowana większość wyjazdów odbywa się w zespole dwuosobowym z Andzią, bo to z nią tworzymy najlepszy zespół.
Styczeń
Rok zaczynamy z przytupem. Trzytygodniowy wyjazd, na początek lecimy do Maroko gdzie chcemy się troszeczkę powłóczyć. Oprócz zdobycia Toubkala w górach Atlas okazuje się że kraj nas nie urzekł. Zmieniamy więc kurs i płyniemy promem do Hiszpanii, choć nie mieliśmy tego w planie. Dzięki temu spełniamy jedno z moich dawnych marzeń, czyli Andaluzję. Pokonujemy szlak Caminito del Rey w Górach Betyckich i odwiedzamy Gibraltar.
Luty
Luty to czas przestoju, oprócz dwóch wyjazdów w Sudety i festiwalu włóczykij w Gryfinie, podróżniczo nic się nie dzieje. Po ciekawym styczniu trzeba przetrwać.
Marzec
Na początek miesiąca w Masywie Śnieżnika odbywamy szkolenie z turystyki zimowej, a już tydzień później jedziemy w zimowe Tatry. Później jeszcze wycieczka autokarowa z kursem w Sudety Zachodnie, a kończymy miesiąc wyskokiem do Czech, gdzie w zimowej aurze zdobywamy najwyższy szczyt Sudetów Wschodnich, czyli Pradziada (1491 m n.p.m.).
Kwiecień
Znowu Sudety, ale tym razem zupełna dla nas nowość. Jedziemy w Sudety Niemieckie, najpierw wejście na Luż, czyli najwyższy szczyt Sudetów Niemieckich (793 m n.p.m.). Potem jeszcze miasto Oybin i przymierzenie się do pobliskiej via ferraty, niestety duże oblodzenie zmusza nas do odpuszczenia. Tydzień później na Pogórzu Kaczawskim już witamy się z piękną wiosną. Kwiecień to jeszcze wyjazd do genialnego Cieszyna, gdzie odbywa się spotkanie blogerów podróżniczych i wyjazd w Góry Opawskie.
Maj
Majówka, tą po ciężkich przeprawach z naszym ICC spędzamy na Ukrainie. Jest przejście całą granią Czarnohory, wejście na Howerlę, a następnie relaks w Berehowie gdzie moczymy się w gorących źródłach. Dwukrotnie jesteśmy w Sudetach, a w wolnych chwilach nieśmiało zaczynam przygodę ze ścianką wspinaczkową. Z grupą teatralną Irga robimy ciekawy projekt połączenia prezentacji podróżniczej z teatrem improwizacji, a efekt jest naprawdę ciekawy.
Czerwiec
Pierwszy raz byliśmy na wspinaczce w skałach, owocuje to olbrzymim bólem rąk i umieraniem przez kolejne dni, ale było warto. Łapy bolą, ale nogi nie więc po skałkach jeszcze wędrówka w Rudawach Janowickich. Już chwilę później jesteśmy na Słowacji gdzie Andzia biegnie pół maraton, a ja mini maraton, w końcu każdy ma swój Everest. Oprócz biegania na Słowacji zatrzymujemy się w Kelemenach, gdzie znajdują się dzikie gorące źródła. Innym razem jedziemy do Czechy żeby powspinać się na via ferratach w Deczynie i Srbskiej Kamenicy. Z rzeczy około podróżniczych w Radio RAM opowiadam o wyjazdach do Rosji, a na festiwalu Wachlarz jestem wolontariuszem, fajnie jest współtworzyć tak dobrą imprezę. Koniec czerwca to czas w którym rezygnuję z dotychczasowej pracy.
Lipiec
Miesiąc spędzony głównie w Sudetach. Najpierw 10 dni jako wychowawca kolonijny w Srebrnej Górze na obozie MTB, a potem tydzień w Karkonoszach na przejściu przewodnickim.
Sierpień
W sierpniu następuje pierwsze zmierzenie się z Alpami. Zdobywamy Triglav i zwiedzamy choć kawałek Słowenii. Oprócz Alp jest też udany atak na najwyższy szczyt Gór Świętokrzyskich Łysicę, po drodze zajeżdżamy jeszcze do stolicy żartów czyli Wąchocka . Niestety czasu mamy mało, bo zaraz trzeba wracać do Srebrnej Góry, aby znowu wcielić się w rolę wychowawcy kolonijnego, tym razem jako opiekun na obozie survivalowym. Jakby było mało gór to jeszcze w tym miesiącu zawitamy w Beskidach gdzie zdobywamy Czupel, najwyższy szczyt Beskidu Małego. I w Sudety, a dokładnie Czeski Adrspach. Na sam koniec jeszcze jadę do Zakopanego na Spotkanie z Filmem Górskim, niestety bez wyjścia w góry.
Wrzesień
Wreszcie przyszedł czas na główny wyjazd w tym roku, czyli „Camino Rowelove”. Rowerowa wyprawa z Wrocławia do Santiago de Compostela. Polska, Niemcy, Holandia, Belgia, Francja, Hiszpania i Portugalia na dokładkę. Wyprawa trwa do połowy października. Poczytać o niej można w dziale dziennik z camino.
Październik
W połowie miesiąca wracamy z Camino. Potem dopiero w ostatni weekend ruszamy w Góry Bystrzyckie na szkolenie z pierwszej pomocy i akcji ratunkowych w górach.
Listopad
Długo nas na wędrówce w Sudetach nie było, dlatego kolejny weekend spędzamy na łazędze po Górach Orlickich. Dalekich wojaży brak, ale Masyw Śnieżnika to zawsze przyjemna opcja.
Grudzień
Ostatni miesiąc to powolne wyhamowywanie, ale bez Sudetów się nie może obejść dlatego odwiedzamy Karkonosze gdzie odbywa się wigilia SKPSu. Rzutem na taśmę po świętach lecimy jeszcze na spontaniczny wyjazd do Budapesztu.
Plany na 2018 i co zrealizowałem:
1. Wyjazd do Maroko i zdobycie najwyższego szczytu Afryki północnej Jebel Toubkal 4167m n.p.m. – zrealizowane
2. Rowerowy wyjazd do Santiago de Compostela. – zrealizowane
3. Przejść Główny Szlak Świętokrzyski. – nadal do zrobienia
4. Zamknięcie Korony Gór Polski (zostało 6 szczytów). – zostały 3 szczyty
5. Przejść Szlak Warowni Jurajskich. – nadal do zrobienia
6. Przejechać na rowerze Szlak Orlich Gniazd. – nadal do zrobienia
7. Przejście grani Czarnohory w Ukraińskich Karpatach. – zrealizowane
8. Zdobyć Zugspitze 2962m n.p.m. – plan zmieniony, zamiast tego zdobyty Triglav w Słowenii
9. Jeszcze więcej chodzić po górach. – zrealizowane
10. Podróżować byle dalej i dalej… – zrealizowane
Rok 2018 w liczbach:
1 – tyle szczytów zdobyłem w tym roku w Alpach, tak na dobry początek
3 – tyle nowych krajów odwiedziłem (Maroko, Słowenia, Francja)
22 – tyle postów napisałem w tym roku
28 – tyle tysięcy metrów podejść zrobiłem w górach
47 – tyle dni spędziłem na wędrówkach i wspinaczkach górskich
589 – tyle km (a nawet więcej) przeszedłem w górach w tym roku
1168 – tyle osób obserwuje mój profil na instagramie (w momencie pisania tego posta)
2612 – tyle osób lubi mój fan page (w momencie pisania tego posta)
3352 – tyle km przejechaliśmy z Wrocławia do Santiago de Compostela na rowerach
4167 – tyle metrów n.p.m. miał nasz najwyższy zdobyty szczyt, czyli Toubkal w Maroko
10 „ciekawych” rzeczy które zrobiłem:
- Wspiąłem się na pierwszy 4-tysięcznik. Najwyższy szczyt Afryki Północnej.
- Piłem Bordeaux w Bordeaux.
- Przejechałem 6 krajów Europy (3352 km) na rowerze.
- Wspinałem się na pięknych via ferratach w Alpach Julijskich.
- Relaksowałem się w gorących źródłach na Ukrainie, Słowacji i Węgrzech.
- Kąpałem się w oceanie w styczniu.
- Spałem w hamaku nad jeziorem we Francji.
- Na Gibraltarze Makak ugryzł mnie w łokieć. Na szczęście lekko, chyba tylko mnie sprawdzał.
- Odwiedziłem sołtysa w Wąchocku.
- Spałem w jamie śnieżnej na Śnieżniku.
Plany i marzenia na 2019 rok:
1. Przejść Główny Szlak Świętokrzyski.
2. Zamknięcie Korony Gór Polski (zostały 3 szczyty).
3. Przejść Szlak Warowni Jurajskich.
4. Przejechać na rowerze Szlak Orlich Gniazd.
5. Zdobywać i poznawać Alpy.
6. Wyjazd do Republiki Komi, Ural Polarny i wejście na jego najwyższy szczyt.
7. Jakiś ciekawy wyjazd rowerowy, może Bałkany?
8. Gruzja i jakaś ciekawa akcja górska.
9. Rowerowy wyjazd Szlakiem Orlich Gniazd
Ee tam, brzuch może być, jak jest taka, co się od niego ogrzeje;);D
Niby się ogrzeje, ale ja w górach muszę ten bojler dźwigać 😛