Kolejnym miastem odwiedzonym podczas mojej grudniowo-styczniowej objazdówki po zachodniej Ukrainie były Czerniowce. Miasto piękne, ale szerzej nie znane. Spędziłem w nim dwie noce. Tutaj drogi moje i Muchy w Sieci się rozeszły, ona pojechała do Rumuni i dalej w stronę Turcji, a ja zostałem aby dalej zagłębiać się w Ukrainie.
Sam dojazd do Czerniowców był już nie lada wyczynem. Co prawda kursują tam pociągi ze Lwowa, ale my wybraliśmy się z Drohobycza więc został nam autobus. Przejazd trwał dosłownie cały dzień. Jako że dojechaliśmy dość późno, pozostało nam tylko znaleźć jakiś nocleg, a to się okazało dość trudnym zadaniem. W żadnym hostelu nie było miejsc. Sugerując się ceną postanowiliśmy zatrzymać się na jedną noc w Hotelu Turist, w którym noc była istną przygodą i w pewnym sensie spełnieniem moich snów (sny nie zawsze są cudowne, koszmary to też sny). Hotel ten to prawdziwy relikt czasów sowieckich, standard, wygląd i klimat. Prawdziwa podróż w czasie.
Po nocy spędzonej w skansenie, postanowiłem się przenieść do hostelu w centrum miasta, skąd miałem dużo lepszą bazę wypadową na zwiedzanie miasta. Na pierwszy rzut najlepiej rzucić plac centralny na którym znajduje się zabytkowy ratusz i pomnik Iwana Franki. Stąd właśnie można ruszyć w dowolną stronę żeby zobaczyć skarby tego miasta. Warto ruszyć najpierw ulicą Kobyljańska. Ulica ta a w zasadzie deptak jest całkowicie wyłączona z ruchu samochodowego, przy niej znajdują się piękne i bardzo zadbane kamienice, a w nich knajpki, kawiarnie i restauracje.
Idąc deptakiem dojdziemy w pewnym momencie do różowej cerkwi. Jeśli postanowimy skręcić w prawo wyjdziemy na duży plac gdzie znajduje się mały park i pomnik bohaterów wielkiej wojny ojczyźnianej. Odbijając w uliczkę Popovycha, dotrzemy do zamkniętego, okropnie zniszczonego kościoła Serca Jezusa, który mnie bardzo urzekł.
Spacerując niby bez celu po Starym Mieście co chwilę natykać się będziemy na piękne kamienice, czy inne równie intrygujące budynki. Parlament obwodu, teatr, operę czy w końcu na uniwersytet, ale o nim za chwilę. Myślę że naprawdę warto wsadzić mapę do kieszeni a zwiedzając kierować się tylko instynktem.
Oczywiście największą i najbardziej znaną atrakcją jest Czerniowiecki Uniwersytet Narodowy im. Jurija Fedkowycza, który w 2011 roku został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Zwiedzać go można tylko z przewodnikiem, ja miałem okazję zwiedzać z przewodnikiem Ukraińskojęzycznym, ale z tego co wiem można również po Angielsku i Rumuńsku. Wycieczka to koszt 25 hrywien (ok. 3,5 zł). Nie jestem fanem zwiedzania miejsc turystycznych ale muszę przyznać że uniwersytet w Czerniowcach zrobił na mnie olbrzymie wrażenie. Myślę że spokojnie mógłby służyć jako plan filmu Harry Potter jako Hogwart. Sami musicie to zobaczyć.
Na terenie uniwersytetu Czerniowce znajduje się również piękna cerkiew, w niej kończy się zwiedzanie tego pięknego obiektu.
Po wyjściu z uniwersytetu warto wejść do parku który znajduje się przed wejściem. Park należy do pięknego lecz trochę zaniedbanego dworku.
Innym miejscem do którego warto się przejść jest zabytkowy Ormiański kościół. Łatwo do niego dotrzeć, bo kiedy z ulicy Kobyliańskiej skręcaliśmy w prawo przy różowej cerkwi, teraz pójdziemy do następnej ulicy i skręcimy w lewo.
Ostatnim miejscem które warto odwiedzić, a nie jest ono turystyczne jest opuszczony cmentarz żydowski. Mi to miejsce podsunęła Kami z bloga Kami and the rest of the world. Jak tam trafić? Cóż droga jest prosta, ale kawałek trzeba się przejść. Z rynku ruszamy ulicą Ruską i idziemy nią cały czas, aż do wiaduktu nad torami kolejowymi. Za wiaduktem skręcamy w ulicę Zeleną i znowu cały czas prosto.
Ciekawym dodatkiem do tego miejsca jest że widać stamtąd panoramę miasta Czerniowce. Dlatego warto zgłębić się i przejść na sam koniec cmentarza.
Idąc ulicą Ruską warto wrócić też uwagę na nowoczesną cerkiew z kręconymi wieżyczkami które wywołują ciekawe złudzenie optyczne, jakby były pochylone ku sobie.
Zapraszam również do innych postów z tego wyjazdu:
Nowogodni spontan cz. 1, czyli modne uzdrowisko – Truskawiec
Nowogodni spontan cz. 2, czyli drewniane UNESCO – Drohobycz
Nowogodni spontan cz. 4, czyli przedmurze chrześcijaństwa – Kamieniec Podolski
Nowogodni spontan cz. 5, czyli dwie wieże, dwie armie, dwa światy – Kamieniec Podolski i Chocim
Spodobał Ci się ten post? Chciałbyś coś dodać lub uważasz że ja powiedziałem coś za dużo? Podobają Ci się Czerniowce i uniwersytet Czrniowiecki? Doceń moją pracę, skomentuj i/lub udostępnij ten post.
Doczekałam się:) Przepiękne ujęcia z cmentarza. A nie chciałbyś wrzucać większych zdjęć?
Warto chociaż było czekać? 😛
Cmentarz bardzo malowniczy dlatego zdjęcia jakieś się udały… 😉
Nie wrzucam większych zdjęć, bo dłużej by się ładowały i mogło by to popsuć wygląd bloga… zawsze można kliknąć na dane zdjęcie i otwiera się w większym oknie… 🙂
Czerniowce najwspanialsze! Moje największe odkrycie ubiegłego roku, pokochałam to miejsce, taka perełka!!!
A co do większych zdjęć – i tak Ci się duże ładują najpierw, a potem do okna dopasowują. Także czy masz takie jak teraz w poście czy takiej wielkości jak w nowym oknie – czas ładowania strony będzie ten sam!
No ty mi je poleciłaś 🙂
Hm… przemyślę te zdjęcia, zobaczę jak będzie wyglądało jak będą większe… 😉
Piękna relacja! Mam koleżankę, która mieszka właśnie w Czerniowcach i zawsze mi opowiadała o swoim mieście. Jednak nie sądziłam, że jest ono aż tak urodziwe 🙂 A ich uniwersytet to prawdziwe dzieło sztuki.
Kierunek wschodni nigdy nie należał do naszych ulubionych, ale będziemy musieli chyba to zmienić 🙂 Przez ostatnich parę tygodni mieliśmy okazje czytać wiele relacji z pobytu na Ukrainie i praktycznie każdy jest nią zachwycony!
Klimat jak z horroru 😀 Ale że lubię takie jazdy to kradnę na przyszłość:)
Cieszę się że się podoba. Koleżankę warto odwiedzić, bo miasto naprawdę warte uwagi. Uniwersytet to jednak kosmos i tak jak mówię można by było tak kręcić Harrego Pottera. 🙂
Ukraina i wschód to mój ulubiony kierunek, chyba zawsze będę go polecał… 🙂
No w takim okresie byłem że trochę ponuro, zima zawsze odstrasza w takich miejscach… trzeba wrócić tam latem 🙂
Czerniowce jeszcze przede mną, niecały miesiąc. Wypad tam też wyszedł dosyć spontanicznie.
Około dwóch miesięcy temu zostałem przez znajomego profesora spytany czy chcemy jechać na studencką konferencję naukową do Czerniowców niedaleko granicy z Rumunią? Odpowiedziałem, że w sumie czemu nie. Wtedy jeszcze nie wiedziałem o uniwersytecie, który jest na liście UNESCO i innych ciekawych miejscach, które przedstawiłeś 😉
Co prawda Ukraina to nie mój kierunek, ale na zdjęciach miasto wygląda bardzo pięknie. Momentami kamienice przypominają mi Pragę 🙂
WOW – uniwersytet przepiękny, ale opuszczony cmentarz też robi wrażenie. Powiedz tylko – dlaczego tam wszędzie tak pusto? Miasto wygląda jakby wszyscy je opuścili. Wiemy, jak trudno jest zrobić fotkę bez ludzi w kadrze, więc zastanawia mnie jak Tobie się udało i czy to zamierzony efekt? 🙂
I to jest piękne w Czerniowcach, bo w zasadzie to nikt nic nie wie, a to taka perełka… 🙂
Ukraina zachodnia to jak najbardziej Europa tylko bardziej naturalna… dlatego uwielbiam… :)))
Staram się robić zdjęcia żeby ludzi nie była za bardzo, tutaj myślę że pomogła mi zima i mróz, srogi mróz… 🙂
Dziekuje Panu za przepiekne zdjecia, na tym wlasnie Uniwersytecie studiowala moja babcia. Jestem dumna , ze jest taki piekny, a pan mi go pokazal pierwszy raz. Jak ujrzalam te sale , to ujrzalam ducha mojej babci w nich.
DZIEKUJE rowniez za te zdjecia z cmentarza zydowskiego. Jest to historia Europy dlatego b. wazna. Moze dzieki panu i pana zdjecia zostanie odnowiony. Wybieram sie do Czerniowiec w czerwcu 2018.
Pozdrawiam serdecznie Jola
Dziękuję za bardzo miły komentarz. Koniecznie musi Pani odwiedzić Czerniowce, a skoro jest Pani z nimi związana przez babcię to tym bardziej. Jak widać ja byłem zimą, ale w czerwcu muszą być jeszcze piękniejsze. Trzymam kciuki żeby się udało.