Na zachodzie też jest wschód, czyli kawałek Rosji w Berlinie

          Okazuje się że nawet kiedy jadę na zachód, do naszego niemieckiego sąsiada, los i tak płata mi figla, a Związek Radziecki macha mi ręką i nie daje o sobie zapomnieć. Niby nie ma w tym nic niezwykłego że w stolicy nadal żywa jest historia Berlina wschodniego, NRD i bloku wschodniego. Armia czerwona równie mocno odcisnęła tutaj swoją łapę, jak i u nas. Mieszkańcy pamiętają upadek muru Berlińskiego. Fakt jest taki że Niemcy tak samo jak Polacy, we względach historycznych nie bardzo mają za co lubić Rosjan i Armię Czerwoną. Od II Wojny Światowej minęło ponad 70 lat, czasy się zmieniły, ale jak by na to nie patrzeć, Niemcy tą wojnę przegrały, a zwycięzcami między innymi było ZSRR.
          Tym razem odwiedzałem Berlin przy okazji odwiedzin u mojego przyjaciela w Puszczy Noteckiej. Postanowiliśmy ciekawie spędzić niedzielne popołudnie i pojechać do stolicy Niemiec, aby zobaczyć opuszczone wesołe miasteczko, które niestety okazało się strasznym niewypałem. Raz że nie udało nam się wejść na teren, ponieważ było zamknięte, a dwa okazało się dużo mniejsze niż nam się wydawało. Niby mieliśmy zarezerwowane wejście z przewodnikiem koszt 8 euro, ale przez przygody na trasie minimalnie się spóźniliśmy, a wycieczki nie udało się znaleźć. Mam całkiem poważne podejrzenia że ta cała wycieczka nawet nie wchodziła do środka, więc tym bardziej 8 euro było by przepłaceniem.

          Wesołe miasteczko znajduje się bardzo blisko Parku Treptower, nad brzegiem rzeki Sprewa. Ma całkiem ciekawą historię, ale do niej odsyłam na inne strony bo ten post ma być o czymś całkiem innym. Tereny są całkiem przyjemne do spacerowania, a latem myślę że jest to naprawdę ciekawe miejsce do spędzenia popołudnia.

          Nieprzygotowując się kompletnie merytorycznie do tego wyjazdu, największym zaskoczeniem dla mnie było to co kryje Treptower Park, czyli Memoriał Żołnierzy Radzieckich. Kiedy tam wszedłem widziałem rosyjskie napisy, znaki z sierpem i młotem, wygrawerowane na pomnikach cytaty J. Stalina, daty 1941 – 1945 czyli lata trwania Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, czy wstążki gierogijewskie. Cały teren był wybudowany w typowym radzieckim stylu, a napatrzyłem się na takie pomniki w Rosji i byłym ZSRR. Moje zdziwienie i zaciekawienie zarazem, było wielkie bo przecież z tego co pamiętam kierowałem się na zachód i byłem w Niemczech.

           Memoriał został wzniesiony w roku 1949 roku przez Rosjan, aby uczcić poległych żołnierzy Armii Czerwonej w bitwie o Berlin. Znajduje się tu również cmentarz na którym spoczywa około 5 tysięcy radzieckich żołnierzy. Dwa najważniejsze pomniki to Matka Rosja, opłakująca swoich synów poległych i radziecki żołnierz niosący Niemieckie dziecko uratowane z nurtu rzeki, depczącego swastykę.

          Co ciekawe miejsce to jest utrzymane w bardzo dobrym stanie, a dba o to miasto Berlin. Wyobrażacie sobie coś takiego w jakimś Polskim mieście? Tym bardziej że jeszcze miało by to być utrzymywane z budżetu miasta.

          Podoba Ci się ten post? Masz coś do dodania lub uważasz że mnie gdzieś poniosło? Zaciekawił Cię temat? Doceń moją pracę i zostaw po sobie ślad w postaci komentarza.

Comments

  1. Ola Merecz says:

    Niezły biznas z tym miasteczkiem. Może wycieczki w ogóle nie było. Dobrze, że nie kazali płacić przez internet 😉 Ale spacer ciekawy.

  2. Monika says:

    Nie było dziury w płocie do wesołego miasteczka? Ani nie dało się przejść przez płot? Może z bliska by zyskało…:)

  3. To jest obiekt tak bardzo chroniony, że przelazłam tam z siostrą przez płot i zanim doszłysmy do największej atrakcji, to złapał nas ochroniarz i kazał płacić mandat. I tak się zastanawiam po co płacić za oprowadzanie, bo nie wiem co przewodnik mógłby powiedzieć o wesołym miasteczku. W każdym razie wybierz się może wiosną, kiedy to wszystko nie wygląda tak łyso. Wtedy można się trochę przestraszyć jak ci sie nagle krwiożerczy łabędź pojawi między drzewami 🙂

  4. Tatiana says:

    Nie wyobrażam sobie. Natomiast bardzo szanuję ich za takie podejście – że traktują to jako część historii, a nie coś, co trzeba czym prędzej wyplenić. Historia była jaka była – w ziemi leżą ludzie, którzy mieli bliskich, rodziny i raczej swojego zdania na temat wojowania nie wyrażali przy podjęciu decyzji. Smutny pomnik żniw śmierci w imię ideologii i ambicji garstki ludzi.

  5. Anna Bandura says:

    Nieprzygotowanie ma czasem swoje plusy…! Interesujące miejsce.

  6. Australove says:

    Mieszkając w Poznaniu wybierałam się do Berlina przez 2 lata i zawsze było mi nie po drodze. A szkoda, bo wizyta w wesołym miasteczku mogłaby być dość interesująca. Oczywiście, gdyby odbyła się z prawdziwych przewodnikiem, a nie przewodnikiem widmo 🙂

  7. No właśnie jak bym zapłacił, pojechał i nikogo nie spotkał to bym się dopiero wkurzył… 😛

  8. Nie ma płotów przez które nie przelazł bym, ale ochrona się kręciła a mandaty w euro to jednak średnia opcja… 😉

  9. No właśnie my łaziliśmy, zaglądaliśmy i było widać czujną ochronę, dlatego odpuściliśmy sobie przeskoki 😛
    Przewodnik i tak gadał by po niemiecku więc nie był by dla mnie interesujący, ale można by wejść do środka a to już coś…

  10. też uważam że historię jaka by nie była trzeba pielęgnować, bo pamięć o historii jest jedynym sposobem żeby się przednią zabezpieczyć na przyszłość… jak zapomnimy o tym co było to może się powtórzyć…

  11. większość moich wyjazdów są raczej bez przygotowania… 😛

  12. to dokładnie tak jak ja z Pragą… z Wrocławia do Pragi jest dosłownie rzut kamieniem, a jakoś nigdy nie udało mi się tam dotrzeć, zawsze jak już planowałem wyjazd lub nawet miałem bilety to coś wyskoczyło… 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *