Budapeszt – Raj dla początkujących globtroterów i backpakerów

Budapeszt – stolica i największe miasto Węgier, zwany perłą Dunaju. Prawie dwu milionowa metropolia. Niegdyś dwa oddzielne miasta przedzielone Dunajem, czyli Buda i Peszt (niektóre źródła mówią jeszcze o trzecim mieście które nazywało się Stara Buda). Na samym początku znajdowała się tutaj osada Rzymska „Aquincum”, było to około 89 r. n.e. Ja odwiedziłem to miasto dokładnie 1924 lata później, jak łatwo się domyślić bardzo się zmieniło. Do Budapesztu zawitaliśmy na 3 dni, z jednej strony to zdecydowanie za mało żeby poznać to piękne miasto, z drugiej wystarczająco by zwiedzić to co najważniejsze i się zakochać. Lecieliśmy z Warszawy ok. godziny, a ok godz. 00:00 wylądowaliśmy. Niestety okazało się że dotarcie do centrum o tej porze już nie jest takie proste, a wszech obecny język węgierski nie pomagał. Jako że był tylko jeden możliwy autobus stwierdziliśmy iż nie mamy wyjścia jak wsiąść właśnie do niego. Autobus zwiózł nas w bliżej nie znane nam miejsce gdzieś na przedmieściach.

Pojawił się pomysł aby ruszyć dalej w stronę centrum na piechotę, na szczęście szybko zmieniliśmy zdanie, bo potem okazało się że do centrum mieliśmy jeszcze ok. 15km. Na tym przygody nocne się nie skończyły, okazało się że w ferworze przygotowań do wyjazdu nie zapisałem adresu Hostelu, a on sam był dobrze ukryty i nie było żadnego szyldu. Około godziny 2:00 dotarliśmy do miejsca odpoczynku okazało się że (rzekomo) wysłano mi maila iż zmieniono nam miejsce i musimy ruszać do innego Hostelu, nie bardzo wiedzieliśmy czym się poruszać o tej porze więc ruszyliśmy z mapą na piechotę. Do hostelu dotarliśmy ok. 4:00 okropnie zmęczeni. Przespaliśmy się parę godzin, zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy na zwiedzanie Budy. Pierwszym obiektem zwiedzania była Bazylika św. Stefana, patrona Budapesztu, w której akurat trwała msza. Następnie ruszyliśmy w stronę Budy, gdy dotarliśmy nad Dunaj oczom naszym okazało się Wzgórze Zamkowe gdzie wspaniale prezentował się zamek, oraz kościół Macieja i Baszta Rybacka, zaś obok widać Wzgórze Gellerta, gdzie znajdziemy Węgierską Statuę Wolności i Cytadelę z muzeum figur woskowych o II wojnie światowej. U stóp wzgórza znajdziemy zachwycającą kaplicę w skale z Polskimi akcentami (czyli godłem Polski i repliką obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej), w której odprawiane są msze w języku Polskim. Kolejnym punktem było Wzgórze Zamkowe na które można wjechać zabytkową kolejką linową lub wdrapać się stromą ścieżką, my jak na tanich podróżników weszliśmy o własnych siłach a kolejkę fotografowaliśmy. Na górze spacerowaliśmy koło zamku, odwiedziliśmy bazar z różnościami, kościół św. Macieja którego wrażenie na nas zrobiła dachówka ułożona w mozaikę, oraz baszta rybacka gdzie kiedyś znajdował się cech rybaków. Schodząc ze wzgórza usiedliśmy na przeciwko parlamentu i popijaliśmy smakowe piwka Węgierskie. Wieczorem wyszliśmy jeszcze posiedzieć nad Dunajem, a towarzyszył nam pyszny Tokaj. Następnego dnia „rano” ruszyliśmy zwiedzać parlament. Niestety okazało się że przechodzi właśnie remont, plac przed również więc nie bardzo było co oglądać. Nie zrażając się tym ruszyliśmy dalej w Peszt, gdzie dotarliśmy na plac Wolności. Gdzie stoi pomnik z godłem związku radzieckiego. Węgrzy w przeciwieństwie do Polaków rozliczyli się już z bolesnej, komunistycznej przeszłości, pomniki traktują jako pamiątkę swojej Historii, a symbole które u nas są opluwane oni traktują jako lekcję i przypomnienie. Odwiedziliśmy też zabytkową halę targową gdzie można było spotkać wiele specjałów, tam zdobyliśmy zaopatrzenie na wieczór… salami, pikle, dojrzewająca kiełbasa i Tokaj. Wieczorem spacerując po promenadzie w wzdłuż Dunaju, natrafiliśmy na jeden z ulubionych pomników Budapesztańczyków, czyli siostrą małego księcia która siedzi sobie na barierce koło torów tramwajowych. Kolejny dzień to było zwiedzanie śródmieścia Pesztu, gdzie znajduje się bardzo dużo pomników ważniejszych i mniej ważnych. Idąc najbardziej wystawną ulicą Budapesztu, Andrassy ucta można było zobaczyć wiele ciekawych kamienic, niestety duża część z nich wołała o natychmiastowy remont. Idąc dalej główną ulicą dotarliśmy do placu Bohaterów, gdzie stoją pomniki Węgierskich bohaterów, a na wysokim piedestale stoi Archanioł Gabriel. Kawałek dalej można odwiedzić lasek miejski i piękny zamek o nazwie nie możliwej do wymówienia (Vajdahunyad). Potem już tylko obiad, lotnisko, lot do Warszawy gdzie mieliśmy na lotnisku 8h przestoju i o 6:00 rano znowu PolskiBus w kierunku Wrocławia.
koszta podstawowe: 
PolskiBus: Wrocław, Warszawa, Wrocław – 40 PLN
Przelot: Warszawa, Budapeszt, Warszawa – 80 PLN
Nocleg: 3 doby (w Hostelu w samym centrum) – 21 EUR (ok. 84zł)
Dlaczego uważam że Budapeszt jest rajem dla początkujących globtroterów? 
To proste. Jest wyjątkowo Tani w skali europejskich stolic, jest wyjątkowo przyjazny i wyjątkowo piękny. Kupno tanich biletów nie jest żadnym problemem, a jeśli chodzi o język to w zasadzie z każdym można się dogadać po angielsku z panią w sklepie, z kelnerem czy przechodniem. Ja wróciłem zachwycony tym miastem i szczerze wszystkim polecam.

Śniadanie pierwszego dnia.

Jedna z uliczek w koło centrum, blisko naszego Hostelu.

Bazylika św. Stefana, patrona Budapesztu.

Od frontu.

Zamek Królewski.

Widok na kościół św. Macieja i Basztę Rybacką.

Wzgórze Gellerta.

Widok ze Wzgórza Gellerta na Wzgórze Zamkowe i Dunaj.

Dunaj.

Węgierska Statua Wolności.

Muzeum w cytadeli.

Replika obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej w kaplicy w skale.

Kaplica w skale od zewnątrz.

Gulasz czyli Węgierska zupa, pychotka.

Zabytkowa kolejka linowa.

Kościół św. Macieja.

Baszta Rybacka.

Parlament.

Zakupy w minute, bo tyle dostaliśmy od Pani Sklepowej przed zamknięciem, a mieliśmy kupić prowiant.

Pl. Wolności.

Hala Targowa.

Wszystko co można zamarynować, jest zamarynowane i pyszne.

Siostra Małego Księcia, a w tle Zamek Królewski.

Zamek Królewski nocą.

Kościół św. Macieja i Baszta Rybacka nocą.

Muzeum Terroru.

Archanioł Gabriel na pl. Bohaterów.

Zamek o nazwie nie do wymówienia (taka moja nazwa robocza, a naprawdę Vajdahunyad)

Pyszny obiad wołowinka na białym winie.

Comments

  1. Kusisz bardzo! Super zdjęcia, wspaniale prezentują się te budynki, szczególnie nocą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *